Podróż z Łeby do Ustki zacząłem później niż zwykle, bo nie bladym rankiem, a po 14, gdyż chciałem jeszcze parę słów zamienić z lokalnymi automaciarzami. Zatankowałem tigera i snickersa, i wio w trasę.
Po drodze, 20 km od Łeby, spotkałem wspomnianego już starszego pana cyklistę – w wieku na oko 60-kilku lat – który właśnie kończył około 150-kilometrową trasę, bo jechał, spryciarz jeden, na wschód, czyli z wiatrem. Niemniej jednak ja w jego wieku chcę mieć taką kondycję!
Za Lubuczewem pozwoliłem sobie na skrót trasy, i śmignąłem w zawrotnym tempie jakichś 15 km/h przez las, rozjeżdżoną ścieżką jakąś, co na mapach terenowych była. Skrót się opłacił – pół godziny później byłem na trasie na Ustkę. A piękna to trasa, z szerokim poboczem dla rowerów i gładziutkim asfaltem! Jak samochody obok lecą równym tempem, to wiaterek robią zacny, i można spokojnie 40-tką pedałować.
Ustka. Dziwne miasteczko – niby takie znane i wypoczynkowe, a strasznie jedzie PRLem, tandetą i chamstwem. Hotel Stach, Hotel Azoty, z knajp leci wieczorami chyba wyłącznie disco polo, ulica “promenadowa” raptem jedna, sama nadmorska promenada długości zaledwie z 500 metrów, a na ulicach dresiarnia pokrzykująca ordynarnie, gdy ktoś z turystów im się nie spodobał… W porównaniu z taką Łebą – zdecydowanie wypada kiepsko.
Zanocowałem “na krzywy ryj” u akurat stacjonującej tu Aili, ale nie byłem świnia i polazłem rano rozliczyć się z gospodynią domu. 20 zł, niczego sobie jak za (dla odmiany!) względnie miękkie łóżko.
Cool, myśmy planowali też swego czasu wycieczkę wzdłuż morza, ale nie przeszło ;-(
Z nadmorskich cudów, to automaty zaliczone mam w Pogorzelicy i okolicy, oraz Władku (rok temu był DMX 2’ka, dwa PiU i jeden rozsypujący się DDR 4th mix). W tym roku lecimy do Międzyzdrojów – tam podobno skład jest niemal identyczny 🙂
Międzyzdroje mnie mocno zaskoczyły – nie pytałem lokalnej młodzieży, bo czasu nie miałem na to za dużo, ale znalazłem tylko ten salon Jokera u nasady molo, pozostałe salony nie miały zupełnie nic skakalnego. Poszukajcie dokładniej, bo pewnie coś będzie – ale NXem pogardzić nie można.